Amsterdam - witamy 4 m ponizej poziomu morza


Obowiązkowym przystankiem mojej podróży był także Amsterdam. Trzy dni wystarczą, aby zajrzeć do wszystkich ciekawych miejsc, dobrze zjeść i bawić się do rana w jednych z najlepszych klubów w Europie. Pierwszy raz do Amsterdamu przyjechałam 4 sierpnia i trafiłam w sam środek parady równości Gay Pride Festival, która tradycyjnie odbywa się na barkach płynących jedna za drugą po licznych kanałach. Po zameldowaniu się w Hotelu Hampshire Inn na Prinsengracht 1015 mogłam podziwiać kolorową paradę z okna. Po południu padał ulewny deszcz, ale ponad półmilionowy tłum bawił się mimo wszystko wyśmienicie przy dobrej muzyce aż do wieczora. Noc spędzona na wycieczce po amsterdamskich klubach i kolejne dwa dni intensywnego zwiedzania miasta to wspomnienia bezcenne.  
  
Pociąg wjeżdżający do Amsterdamu zatrzymuje się na sztucznej wyspie, zbudowanej specjalnie pod potężny dworzec, dzieło wielkich architektów Cuypersa i van Gendta z 1889 roku. Obszerny plac przed dworcem jest pełen gwaru, ruchu, różnokolorowych kwiatów. Kilka mostów prowadzi z wyspy dworcowej do śródmieścia, przy nabrzeżu roi się od motorówek amsterdamskiej flotylii turystycznej, pływających po kanałach – grachtach, które stanowią podstawowe linie kolistego planu miasta. Oszklona, szybka motorówka przemierza w przeciągu półtorej godziny port i kanały ukazując nam najciekawsze fragmenty miasta. Taka przejażdżka nabiera wyjątkowego uroku wieczorem, kiedy wszystkie brzegi kanałów, mosty i domy są podświetlone. Od dworca do centrum biegnie szeroka ulica Damrak, gdzie wznoszą się liczne hotele, a tłumy turystów oblegają kawiarnie, restauracje i sklepy z pamiątkami. Tutaj są także banki i domy mieszkalne – niektóre o pięknych, artystycznie wykończonych szczytach.
 
Dochodzimy do rozległego placu Dam, który stanowi forum starego Amsterdamu. Tutaj odbywają się uroczystości państwowe i zabawy ludowe, tu jest centrum hanlu i turystyki. Pośrodku placu stoi Pomnik Narodowy drugiej wojny światowej. Skromna biała kolumna nie zachwyca swą formą, ale doskonale wyraża cześć i hołd dla ofiar straszliwej wojny. Naprzeciwko pomnika stoi pałac królewski (Paleis), zbudowany w 1648 roku w stylu klasycystycznym jako ratusz miejski. Bagnisty teren trzeba było przygotować pod budowę, wbijając 13 659 pali. Warto także zwrócić uwagę na Grand Hotel Krasnapolsky, który zaliczany jest do kategorii dwunastu najlepszych hoteli w śródmieściu. Jego nazwa pochodzi od nazwiska założyciela – Polaka, który w 1860 roku wyemigrował do Holandii, osiadł w Amsterdamie i założył na Warmoesstraat „Nową Polską Kawaiarnię“, po holendersku Nieuwe Poolse Kofijhuis. Specjalnością w lokalu pana Krasnopolskiego były naleśniki „à la Mathilde“, wypiekane przez Panią Krasnopolską. Kawiarnię rozbudowano, a na polskich naleśnikach zdobyła ona niesamowity rozgłos. W księdze miasta Krasnopolski przedstawiony jest jako wielki, przedsiębiorczy Polak, który wiele zdziałał dla Holandii. Krasnopolski ponadto jako pierwszy założył w swoim hotelu światło elektryczne i centralne ogrzewanie. 

W obrębie starych murów miejskich mieszczą się piękne zabytki, budownictwa kościelnego, jak i świeckiego. Nad miastem górują strzeliste wieże Oude Kerk (Stary Kościół), Zuider Kerk (Kościół Południowy) i Wester Kerk (Kościół Zachodni). Oude Kerk jest najstarszą i najpiękniejszą świątynią Amsterdamu. Jego początki sięgają prawdopodobnie 1300 roku, ale rozbudowa trwała około 200 lat. Wnętrze kościoła, jego wyposażenie, wielka nawa z drewnianym sklepieniem podtrzymywanym przez 42 ogromne kolumny, wspaniałe witraże przedstawiające sceny z życia Marii oraz historyczny moment ogłoszenia niepodległości Niderlandów, budzą powszechny podziw i zachwyt.

 
Na lewym brzegu Amsteli znajduje się plac Muntplein, który właściwie nie jest placem, ale bardzo szerokim mostem na Singelgracht. Kiedyś był to malutki placyk, na którym odbywały się targi owcze, a dzisiaj jest to jeden z najruchliwszych punktów Amsterdamu. Chaos wielkiego miasta jest tutaj najbardziej widoczny – zbiega się tu aż siedem ulic: Kalverstraat, Singel – najstarsza amsterdamska ulica nad kanałem, na której od 300 lat odbywają się targi kwiatowe, szeroka Vijzelstraat, Rokin i Nieuwe Doelenstraat. 
 
Idąc dalej ulicą De Reguliersbreestraat mijamy charakterystyczny Teatr Tuszyńskiego Pathe i dochodzimy do Rembrandtsplein, bardzo obszernego i ruchliwego placu, przy którym znajdują się wytworne sklepy, hotele, kawiarnie, lokale rozrywkowe i coffie shopy. Na placu stała kiedyś urzędowa waga do kontroli sprzedawanego masła i innych produktów mleczarskich, dlatego jego dawna nazwa to Botermarkt. Gdy skończyło się sprzedawanie masła pod gołym niebem, wagę rozebrano, a imię Rembrandta nadano placu w 1852 roku, gdy wzniesiono tu pomnik na cześć tego artysty. 



  
Holendrzy, szczególnie amsterdamczycy, lubią dobrze zjeść i wypić. W Amsterdamie jest w czym wybierać, rozmaite restauracje oferują potrawy mięsne, dużo ryb, owoców morza, warzyw, serów i owoców. Dużym poodzeniem cieszy się kuchnia orientalna, ale są także restauracje francuskie, włoskie, hiszpańskie, duńskie, żydowskie, czy szwajcarskie – każda z oryginalnymi, narodowymi potrawami. Jadłam pyszne żeberka miodowe w argentyńskiej restauracji „De Maria“ na Rembrandtplein 38. Trzeba również choć jeden raz wstapić do typowo holenderskiej „śniadalani“ – broodjeswinkels, gdzie spotykają się Holendrzy wszystkich grup zawodowych, by posilić się kanapką wielkich rozmiarów i wypić do tego piwo z browaru Amstel albo Heineken. Świeżego śledzia lub wędzonego, gotowanego, pieczonego węgorza zjada się przy pierwszym lepszym straganie na rogu ulicy. 
 
Nie tylko śledzie kupuje się na straganach, w samym śródmieściu jest kilka placówi ulic targowych, na których można dosłownie wszystko kupić. Handel straganowy to na pewno też jedna z charakterystycznych cech Amsterdamu, związana zresztą z tradycją dawnych wieków. 

 
Pierwszymi mieszkańcami na terenie dzisiejszego Amsterdamu byli Fryzowie, którzy osiedlili się na bagnistym terenie ujścia rzeki Amstel. Przypuszczalnie około 1270 roku usypali groblę, która zabezpieczała osiedle od wód morskich. Osiedle to zwane Amsteldam, to dzisiejsza ulica Warzywnicza (Warmoesstraat), Vijgendam oraz okolice Starego Kościoła (Oude Kerk). Amsterdam już w XV wieku byl największym po Lizbonie miastem handlowym świata. Zawdzięczał to swemu portowi, który wówczas miał wyjście na Morze Północne jedynie przez płytkie wody zatoki Zuiderzee. Holendrzy zamknęli amsterdamski port od zatoki i wysunęli śmiałe plany połączenia portu z Morzem Północnym za pomocą kanałów. Na tym ostatnim w 1930 roku zbudowano w Ijmuiden duże śluzy uniezależniające żeglugę od pływów. 


Mimo licznych inwestycji i ogromnego rozwoju przestrzennego Amsterdamu w ciągu wieków, wnętrze miasta zachowało do dziś oryginalny plan urbanistyczny z XVII wieku. Cztery pólkoliste kanały – Singelgracht, Herrengracht, Keizersgracht, Prinsengracht – obejmują średniowieczny gród z ciasnymi, krętymi uliczkami, prowadzącymi w stronę zalewu Ij i portu. Na zewnątrz od półkola Prinsengracht można prześledzić linię dawnych murów miejskich. W planie miasta wyróżnić można sześć dużych wysp i około dziewięćdziesiąt mniejszych połączonych blisko 600 mostami. Wyspy były pierwotnie składowniami drewna, miejscem drobnych stoczni, prymitywnych smolarni i zasobnych spichlerzy. Nad grachtami stoją najstarsze domy zbudowane z kamienia, z artystycznie wykończonymi szczytami, uwiecznione przez niderlandzkich pejzażystów, pamiętające złoty wiek Niderlandów. Nie trudno także nie dojrzeć charakterystycznych mostów Amsterdamu, malowniczo wkomponowanych w krajobraz nad Amstelą. Dwa zabytkowe, drewniane mosty klapowe Sloterdijkbrug na zachód od Dworca Centralnego oraz Magerebrug na Amsteli stały się niemal symbolem amsterdamskich grachtów.

W Amsterdamie kilkanaście tysięcy ludzi mieszka i pracuje na wodzie. Na licznych kanałach stoją przycumowane do brzegu barki mieszkalne. Na łodziach czynne są warsztaty pracy, a nawet biura. Podobno w latach 70-tych na jednym z kanałów Amsterdamu w barce otworzono filię amerykańskiego banku. 

Komentarze

Popularne posty