CHALKIDIKI - zielony ogród Grecji

Jeśli ktoś kocha Grecję i greckie wyspy, powinien pamiętać, że jest ich dwa tysiące. To dwa tysięce możliwości podróży i tyle samo niespodzianek. Takich jak trójzębny Półwysep Chalcydycki. Ten region między Olimpem na południowej granicy z Macedonią i ujściem Evrosu na granicy Tracji z Turcją zaskakuje niezwykłym górskim krajobrazem, cichymi jeziorami i dziewiczą przyrodą. Ja z przyczyn losowych zdecydowałam się na odkrywanie tych regionów w październiku 2015 r.

   
Nie byłabym oryginalna pisząc o swoim urlopie na Płw. Chalkidiki w samych superlatywach, ponieważ takich relacji napisano już wiele. Opowiem więc jak było naprawdę i jakie wrażenia zebraliśmy z podróży – zarówno te pozytywne, jak i negatywne, aczkolwiek z przymrużeniem oka :P
 
Mając w zamiarze zbadać wszystkie 3 palce Grecji, czyli Kassándrę, Sithonię i Áthos, zarezerwowaliśmy przed wyjazdem auto na www.chalkidiki-cars.com - koszt ok. 120 € na 7 dni. Mały Hyundai i10 bardzo cierpiał na górzystych terenach, ale swoją misję wypełnił ;) 


Zatrzymaliśmy się w czterogwiazdkowym Aegan Blue Hotel w ładnej miejscowości Néa Kalikratia zaledwie 34 km od lotniska SKG. Liczba turystów w regionie na początku października spada na oko do około 20%, dlatego miasteczko Néa Kalikratia wydawało się wrecz wyludnione. Temperatura nie pozwalała już na kąpiel w morzu. Jednak nie przeszkodziło nam to w podziwianiu zachodów słońca na długiej piaszczystej plaży tuż przy hotelu i spacerów wzdłuż deptaka usianego ogromnymi palmami. Samo miasteczko ożywało dopiero późnym popołudniem, kiedy to można było wybrać się na zakupy lub do jednej z wielu tawern i kawiarni w centrum.





 
Niestety poza sezonem miasta i kurorty turystyczne są nietylko wyludnione, ale także zaniedbane. Na naszej trasie było wiele takich miejsc  - np. Néa Maudania, Néa Potidea czy nasza miejscówka Néa Kalikratia. W Grecji, a może tylko tutaj na Chalkidiki w miejscach mniej zaludnionych biegają gromady dużych bezpańskich psów. Nie wiedząc czy są groźne czy nie, woleliśmy uciekać do auta. Z tego powodu nie można było się wszędzie zatrzymać, żeby uwiecznić piękny widok na fotografii. Nasze najpiękniejsze zdjęcia powstały w Loutra, Sani, Possidi, Áfitos, Néa Fokea, Kallithea, Sarti oraz Ouranóupolis.




Pierwszego dnia wybraliśmy się Jaskinii Petralona i starożytnego miasta Olynthos. Grecja bez wykopalisk? Nie ma takiej opcji! Choć nie dużo pozostało po dawnych światyniach i antycznych miastach, to jednak Grecy każdy kamień zaznaczają na mapie jako obowiązek do odwiedzenia. Przykładem jest Olynthos, gdzie kiedyś żyło 200 tys. mieszkańców, ale po krwawych walkach w 348 r. p.n.e zostało kompletnie zniszczone. Archeolodzy odtworzyli resztki murów, ulic i mozaik podłogowych, co daje dziś jedynie mgliste wyobrażenie o dawnych rozmiarach tego miasta.  Na północny wschód od Nea Kalikratia docieramy do pięknej Jaskinii Petralona – słynnej ze względu na najstarsze w Europie znalezisko śladów człowieka w Europie, oszacowane na 700 tys. lat oraz jej ogromne stalaktyty i stalagmity.




Warto wspomnieć jeszcze o słynnych sanktuariach Zeusa w miejscowości Kallithea i Dionizosa niedaleko Áfitos, których większe ruiny zachowały się do dnia dzisiejszego. 

Chalkidiki są także ulubionym miejscem spędzania urlopu Greków z Salonik i Aten. Wielu ma tutaj swoje wille i apartamenty, poza sezonem zamknięte na cztery spusty. 


550 km plaż to zapewne główny powód dla turystów, żeby odwiedzić Półwysep Chalcydycki. Może on poszczycić się najpięknieszymi plażami w Europie, krórym przyznano aż 42 „Błękitne Flagi“za czystość wody i piasku. Jedną z najbardziej rozsławionych - jednak o tej porze roku nie zatłoczonych - jest Portokali Beach lub inaczej Orange Beach na Sithonii, jakieś 10 km od Sarti. Warto poszukać rzeźby syrenki wykutej w skale, dzieła nieznanego artysty. Nam niestety nie udało się jej znaleźć. W drodze na południe odkryliśmy pięknie położone wsród lasów sosnowych kurorty w miejscowości Sani na Kassandrze. Ta „słoneczna zatoka“ z Sani Marina pośrodku tworzy wrazkilkoma hotelami, całym odcinkiem plaży i okolic, wspaniałe miejsce dla wymagających turystów. Niestety wstęp do całego resortu jest zamknięty dla osób z zewnątrz. 

 
Kassándra

Drugiego dnia przenieśliśmy się na zachodni paluch, półwysep Kassandra. Od stałego lądu oddziela go kanał o długości 1250 m i szerokości 40 m. Pierwsza na mapie w odległości 25 minut drogi od naszego hotelu znajdowała się Néa Moudania. To najbardziej rozwinięty ośrodek turystyczny tego regionu z długą promenadą, licznymi restauracjami i sklepami, trochę jednak zaśmiecony poza sezonem :/


Nad brzegiem przycupnęła także wieś Néa Potídea, która w średniowieczu nazywana była „bramą Kassandry“ ze wzglądu na położenie geograficzne. Można tu cieszyć się 2 km białego piasku i zachodem słońca przy latarni na skraju plaży.  
 
Possidi może poszczycić się szeroką na 20 m plażą (mieszanka kamyków i piasku), popularną wśród tubylców. Turyści znajdą tu także bogatą ofertę luksusowych hoteli. Piękny lazur wody Morza Egejskiego cieszy oko nawet w październiku.


Na stromym zboczu w zatoce Toroneos leży zapewne najładniejsza wioska na Kassandrze, Áfitos. Jedyna w swoim rodzaju architektura tego miejsca z wieloma małymi domkami z kamienia z XVIII w. sprawia, że Afitos nie utraciło swojego dawnego uroku. Liczne kawiarnie i tawerny, a także sklepy z pamiątkami zapraszają do spaceru po uliczkach starego rynku, w którego centrum stoi kościół Agios Domitrios. Niedaleko jest plaża Village Beach – wizyta obowiązkowa! 




 
Dla turystów poszukujących rozrywki w połączeniu z białymi plażami i malowniczymi zachodami słońca, trzeba polecić mejscowość Hanitói i sąsiednią Pefkochori. 5 km na południe od Pefkochori znajduje się popularna Golden Beach, której nie można ominąć jeżeli jest się w tych okolicach. Z kolei Kallithea to najbardziej ożywione miejsce i największy ośrodek turystyczny na Kassandrze. Wybierana najczęściej przez młodych ludzi, jest też świetną bazą wypadową dla wszystkich wycieczek, ze wzglądu na centralne położenie. Miłośnikom wszelkich sportów wodnych polecamy Pallini Beach.


W drodze na północ trafiamy do Néa Fokea. Jest to młode miasto, założone dopiero po wymarszu Turków w 1916 r. Malowniczy port z wieżą wartowniczą, jak i całe miasteczko otoczony jest lasami piniowymi, które sięgają aż do wody. Mało tutaj turystów, mieszkańcy to wyłącznie Grecy – dla nas kolejna atrakcja :)



 Sithonia

Zielony i górzysty Półwysep Sithonia uważa się za jeszcze ładniejszy niż Kassándra. Wzdłuż północnego i wschodniego wybrzeża półwyspu, między Ormós Panagías a Kalamítsi, ciągną się długie piaszczyste plaże, ale próżno tu szukać jakichkolwiek miejscowości. Z kolei zachodnie wybrzeże ze szpecącym naturalne otoczenie Pórto Carrás i dużo sympatyczniejszym Néos Marmarás żyje z masowej turystyki. Szczególnie urocze jest małe osiedle Pórto Koufó („Głuchy“) nad zatoką. Nazwę tę usprawiedliwia fakt, że w zatoce nie słychać szumu morza. Miejscowe tawerny serwują wyśmienite ryby przy nadbrzeżnej promenadzie. Sithonia to także doskonałe miejsce do pieszych wędrówek. Tutaj wśród imponujących wzniesień górskich, gęstych lasów piniowych i kasztanowych oraz bezkresnych łąk można być sam na sam z naturą.


W drodze na Áthos ok. 1 km na południowy-wschód od miejscowości Olimpiada całkiem przypadkowo odkryliśmy Park Arystotelesa w Stagira. Jest to dawne miejsce urodzenia tego greckiego filozofa, gdzie na wysokości 500 m n.p.m można zwiedzić park tematyczny i ruiny murów obronnych dawnej osady.  

Áthos

Ten wschodni paluch zajmuje w większości Republika  Teokratyczna Ágion Óros (Święta Góra), terytorium autonomiczne Grecji należące do mnichów, jedyne takie na świecie. W 17-stu klasztorach i licznych osiedlach żyje ponad 2 tys. mnichów grecko-prawosławnych. W klasztorach z X I XI w. zgromadzono bogate zbiory rękopisów, fresków i sztuki bizantyjskiej. Mnisi nie tolerują w swej republice obecności jakiejkolwiek istoty płci żeńskiej od 1600 r. (wyjątek stanowią kury w hodowli i kotki do tępienia gryzoni). Mężczyźni mogą spędzić tutaj tylko 3 dni ze specjalnym pozwoleniem. Liczba gości jest ściśle limitowana – tylko 10 osób dziennie.

Wspaniałą architekturę klasztorów usytuowanych na zalesionych zboczach półwyspu, w cieniu pionowo wznoszącej się góry Athos mogą podziwiać wszyscy w czasie kilkugodzinnych lub całodniowych rejsów wzdłuż południowego brzegu. Takie rejsy oferowane są do października. Stateczki wypływają z portów w Ouranóupolis czy Sárti i Néos Marmares na Sithoni.
 
Ouranóupolis nawet wczesną jesienią jest żywotną i zatłoczoną wsią, ostatnią przed granicą z Republiką Monastyczną. W poblizu kei, od której odbijają łodzie zaopatrujące klasztory na południowym wybrzeżu, wznosi się już od 1344 r. Wieża Prosfóriona – służyła ochronie okolicznych dóbr ziemskich należących do klasztoru Vaopédi. W Ouranóupolis jest wiele małych plaż, a wynajmując w tym kurorcie łódź motorową, można dopłynąć do pięknych piaszczystych zakątków na pobliskich niezmieszkanych wyspach Dreniá. Koronacją dnia tutaj może być Ośmiornica (oktopus) i mięso wieprzowe w sosie winnym (krassáto), które są specjalnościami Kókkinos (przy głównej ulicy), uważanej za jedną z najlepszych tawern w tym regionie.
 



 Saloniki

Ostatnim przystankiem naszej podróży były Saloniki (Thessaloniki) Miasto nie powala na kolana, a zabytki można policzyć na palcach jednej ręki. Ale skoro się tam już jest, to jednak trzeba wszystko obejrzeć ;) Na pierwszy rzut oka Saloniki, ogłoszone kulturalną stolicą Europy 1997 r., są gwarnym i chaotycznym miastem z budowlami pochodzącymi z minionych dwóch stuleci. Jednak spacerując uliczkami Salonik, odkrywa się także małomiasteczkowy charakter starówki i prawie wiejski dzielnicy Akropol. My zwiedzanie miasta zaczęliśmy od spaceru promenadą mijając pomnik Aleksandra Wielkiego i Białą Wieżę ( z wizytą w muzeum ze zbiorami historii bizantyjskiego miasta). Następnie trafiamy na Plac Arystotelesa, gdzie z okien kawiarń widać morze. W mieście są meczety, tureckie hammamy i kilka kościołów. Dawne bizantyjskie miasto otoczone było murem obronnym, którego długość wynosiła kiedyś ponad 7 km, sięgając od morza aż po sam grzbiet wzgórza. Na uwagę zasługują m.in. kościół Agía Sofia, bazylika Ágios Dimítrios (Św. Dymitr to patron miasta), Rotunda z IV w. (zbudowana jako mauzoleum dla cesarza Galeriusza) i Łuk Galeriusza


Tutaj kończy się nasza podróż. Wracając do tego teraz po jakimś czasie i pisząc o tym, zastanawiam się jak musi tu być pięknie latem. Może warto byłoby zamienić październik na czerwiec, żeby przekonać się o wszystkich walorach Półwyspu Chalcydyckiego. 

ŻYCZĘ WAM RADOŚCI Z PODRÓŻOWANIA :)


Komentarze

Popularne posty